Choroba to pojęcie względne to Proces naturalnego zużycia się organizmu – czy rzeczywiście tak musi być ? Kto nas na to skazał … nikt się nad tym nie zastanawia, a wręcz jak nad tym zaczyna ktokolwiek myśleć to umysł mu się wręcz wyłącza tak jak by był zaprogramowany do tego aby nie dopuścić do poznania prawdy. Alchemicy przez wiele stuleci poszukiwali daremnie „kamienia filozoficznego”, który miał umożliwić otrzymanie eliksiru życia, przedłużającego dowolnie życie i młodość. Wbija się nam do głowy pojęcia typu: niech więc naszym dzisiejszym „kamieniem filozoficznym” będzie codzienna troska o ochronę zdrowia fizycznego i psychicznego w myśl znanego przysłowia starożytnych Rzymian: „In corpore sano, mens sana” (w zdrowym ciele, zdrowy duch). Tylko harmonia psychofizyczna ustroju może gwarantować pełnię zdrowia, długowieczność, pełnię sił obronnych organizmu i dynamizmu życiowego. Nie załamujmy się trudnościami codziennego życia, nie martwmy się naszym wiekiem lub wyglądem i nie zapominajmy o znanym przysłowiu:„mężczyzna ma tyle lat, na ile się czuje, kobieta tyle, na ile wygląda”. Jak dla mnie to za bardzo banalne. Jako doświadczony Naturopata prawdy więc zacząłem poszukiwać głębiej. Eden to dla niektórych fikcyjna a dla innych prawdziwa biblijna kraina wiecznej młodości i szczęśliwości, raj utracony przez Adama i Ewę – pozostawił w marzeniach ludzi chęć i nadzieję powrotu do niego. „Każdy chce żyć długo, ale nikt nie chce być starym”– powiedział kiedyś dziekan kościoła św. Patryka w Dublinie, znany pisarz Jonathan Swift (1667–1745). Od najdawniejszych czasów człowiek poszukuje dróg prowadzących do długowieczności, pełni zdrowia, urody życia oraz nieprzemijającej młodości. Niestety nikt tego jeszcze nie znalazł, a jednak może niemożliwe stać się możliwym … Moja ulubiona sentencja z czasów studenckich Ex nihilo nihil fit [łac. ‘z niczego nic nie powstaje’]. Ta sentencja łacińska sprawdza się do dziś. Po czterdziestce zaczynamy najczęściej chorować, uruchamiają się procesy zapalne które implikuje nam „kod genetyczny” i martwe powietrze którym oddychamy. Jak wskazuję w wielu moich pracach przyczyny powstawania stanu zapalnego mogą być różne. Wywoływać go mogą rozmaite bodźce: chemiczne (toksyny, zanieczyszczenia środowiska), fizyczne lub biologiczne (np. wirusy, bakterie, grzyby czy pasożyty). Stan zapalny zawsze oznacza osłabienie oraz dysfunkcje narządów i komórek odpowiedzialnych za obronę organizmu (układu immunologicznego).Niezwykle częste jest chroniczne obciążenie organizmu metalami ciężkimi i formaldehydem, które nie objawia się natychmiast w sposób wyraźny lecz stanowi stałe obciążenie systemu immunologicznego co może powodować wiele chorób współczesnego świata. Dlatego też wielu z Nas nie zlikwiduje lub nie zastąpi środowiska – powietrza martwego lecz wprowadzi zasadę zdrowego człowieka po czterdziestce iż najbardziej pomaga nam pokarm lecz niezjedzony. Poszukiwanie eliksiru młodości i długowieczności natrafia w obecnych czasach na zjawiska budzące pesymizm życiowy. W obliczu nowoczesnego postępu techniki i zagrożeń jakie niesie w postaci stałej eskalacji zatruć i skażeń: powietrza, wody, gleby i żywności – przychodzą na myśl słowa biblijnego proroka Koheleta, a wraz z nimi smutne pytanie:„czy nie jest to marność i daremna pogoń za wiatrem, w tym wszystkim, co robimy i do czego dążymy!”. Lamenty proroka nie mają jednak cech czarnej rozpaczy. Jest w nich ukryta wiara i nadzieja lepszego jutra. Laureat Nagrody Nobla, filozof i twórca teorii względności, prof. Albert Einstein ujawnił swój pogląd na współczesny świat, gdy zapytano go, co sądzi o drugim laureacie Nagrody Nobla, „apostole Czarnego Lądu” doc. dr Albercie Schweitzerze – odpowiedział:”jest to jeden z największych ludzi naszego smutnego świata…”. Świat dzisiejszy jest rzeczywiście smutny i przypomina zmierzch zachodzącego słońca.
Podsumujmy więc i wyjawmy prawdę. Mój wynalazek jakże prosty, a jak skomplikowany. To żywe powietrze które może leczyć, a może też zabijać. To tak jak jak z siekierą którą możemy rąbać drzewo ale może też być użyta do zabijania. Alchemicy, chemicy, lekarze medycyny czasów współczesnych i starożytnych przez wiele stuleci poszukiwali daremnie „lekarstwa”, „kamienia filozoficznego”, który miał umożliwić otrzymanie eliksiru życia, przedłużającego dowolnie życie i młodość. Gdzie oni są? Niestety już odeszli. Poszukiwanie jak dla mnie okazało się błędne. W postaci fizycznej zioła, kamienia, czy jakiegokolwiek specyfiku nie jest trafnym antidotum. Jest nim i tu zanotujcie to sobie i przekażcie dalej powietrze żywe które opracowałem. Jest nim powietrze wzbogacone o czynnik witamin powietrza podwyższonej jonizacji ujemnej. Nazwałem je JONAMI WIKARSKIEGO. Wszyscy mniej więcej wiemy, jak długo może żyć człowiek. Dzięki rozwojowi nauki, lepszej opiece medycznej, a także postępowi w innych dziedzinach, długość życia ludzi wyraźnie wzrosła, ale amerykańscy naukowcy ocenili, że nasze możliwości kończą się obecnie na 115 latach. Możliwy jest jedynie pewien margines, ale wynosi on nie więcej niż kilka lub kilkanaście lat. To górny limit długości ludzkiego życia. Ludzki organizm nie jest po prostu przygotowany na to, by trwać przez wieki. Istotę problemu stanowią m.in. nasze komórki. Jubilatom śpiewamy „Sto lat!”, ponieważ wiek ten osiągają tylko nieliczni. Według Księgi Rekordów Guinnessa niejaka Jeanne Calment dożyła 122 lat i 164 dni. Urodzona w r. 1875 zmarła w 1997. Francuzka do dziś pozostaje rekordzistką. Wiek, który według Biblii osiągali ludzie przez Potopem, przekracza nie tylko nasze współczesne wyobrażenia, ale wydaje się być całkowicie niemożliwy. Piąty rozdział Księgi Rodzaju zawiera drzewo genealogiczne przedpotopowych Setytów, tj. potomków Seta – trzeciego syna Adama i Ewy. Należeli oni do pierwszych dziesięciu pokoleń w dziejach ludzkości. Z podanej genealogii możemy dowiedzieć się o mężczyznach, którzy urodzili się przed Potopem i żyli po kilkaset lat (siedmiu z nich ponad 900). Byli to Adam (który żył 930 lat), Set (912 lat), Enosz (905), Kenan (910), Mahaleleel (895), Jered (962), Henoch (365), Matuzalem (969!), Lamek (777) i Noe (950). Jak widać, wszelkie rekordy pobił Matuzalem (syn Henocha, ojciec Lameka i dziadek Noego), który umarł w wieku 969 lat i żył najdłużej ze wszystkich postaci wymienionych w Biblii. Natomiast Henoch – pradziadek Noego – przeżył na Ziemi „tylko” 365 lat, ale w jego przypadku Biblia bynajmniej nie informuje, że umarł, ale że został zabrany przez Boga do Nieba jeszcze za życia. Ludzie, którzy traktują dane biblijne w sposób dosłowny, skazani są na przyjmowanie długowieczności pierwszych ludzi za fakt historyczny i uważają, że przedpotopowi protoplaści ludzkości naprawdę żyli blisko tysiąc lat, gdyż urodzili się w lepszym, „pachnącym nowością” świecie. Do dziś niektórzy fundamentaliści uciekają się do takich wybiegów, jak sugerowanie,że przed Potopem na Ziemi panował inny klimat, odpowiedni do podtrzymania tak długiego życia i dopiero w wyniku postępującej po Potopie degradacji mikroklimatu, ludzie zaczęli żyć krócej. Biblijni kreacjoniści wierzą,że przed Potopem panowały dużo korzystniejsze dla ludzi warunki. Ich zdaniem, pierwotna Ziemia znacznie różniła się od dzisiejszej. Jedną z tych różnic była obecność otaczającej jąpowłoki wodnej. Bóg, stwarzając Ziemię, sprawił rzekomo,że nad atmosferą znajdował się płaszcz wodny, albo powłoka z lodu lub pary. Obecnie atmosfera ma sześć warstw. Kiedyś istniała także siódma – warstwa wody, lodu lub pary nad atmosferą. Na dowód podawany jest fragment Rdz 1, 6-7, gdzie czytamy,że Bóg oddzielił wody górne od dolnych sklepieniem. Istnieją także próby „naukowego wytłumaczenia,że warstwa wody lub lodu powyżej atmosfery Ziemi podtrzymywana była przez pole magnetyczne Ziemi na zasadzie tzw. efektu Meissnera (którego przykładem są dwa magnesy unoszące się nad sobą). Obecność warstwy wody otaczającej pierwotną Ziemię miała powodować efekt cieplarniany. Światło słoneczne, czyli promieniowanie długofalowe, przenikało przez warstwę wody w górnych partiach atmosfery i rozpraszało się w wielu różnych kierunkach. W związku z tym docierało do wszystkich szerokości geograficznych z jednakową intensywnością. Ciepło, unoszące się z powierzchni Ziemi w formie promieniowania krótkofalowego, było zaś zatrzymywane wewnątrz powłoki wodnej, stwarzając na całej powierzchni globu warunki podobne do mikroklimatu szklarni. W rezultacie klimat subtropikalny panował od bieguna do bieguna. Na całej powierzchni Ziemi występowała tropikalna flora i fauna. Z powodu jednakowej temperatury, będącej rezultatem oddziaływania powłoki wodnej, pierwotna Ziemia charakteryzowała się dużą wilgotnością, nie było jednak opadów deszczu (por. Rdz 2,5-6). Warstwa wody otaczająca Ziemię stanowiła poza tym filtr nieprzepuszczający szkodliwego promieniowania kosmicznego, które obecnie dociera do atmosfery. Promieniowanie długofalowe mogło przenikać powłokę wodną, lecz promieniowanie krótkofalowe (np. ultrafioletowe) nie docierało do powierzchni Ziemi, a to ono powoduje niszczące zmiany genetyczne w chromosomach, a także przyspiesza proces starzenia się komórek. Pod ochroną powłoki wodnej rośliny i zwierzęta osiągały większe rozmiary, były zdrowsze i żyły dłużej. Ponadto powietrze przed Potopem posiadało 32% tlenu (dziś mamy go w powietrzu 21%). Przy takim poziomie tlenu człowiek się prawie nie męczy, może przebiec bardzo długie dystanse i nie czuć zmęczenia. Wyjaśnia więc Nam to sposób na długowieczność i „lekarstwo” na wiele współczesnych chorób. Wiele razy dyskutowałem z kolegą Doktorem Janem Pokrywką i doszliśmy do tego samego wniosku, iż długowieczności i zdrowia nie znajdziemy szukając „kamienia filozoficznego” czy „leku” lecz znajdziemy je w żywym powietrzu. Klimat taki został stworzony sztucznie w testowej komorze normobarycznej w Warszawie przy ul lotniczej w której istnieją odtworzone warunki klimatyczne z przed potopu. Komora oczywiście oprócz podwyższonego ciśnienia posiada także WITAMINY POWIETRZA WIKARSKIEGO. Człowiek dobrze się czuje w lesie, w pobliżu kipiącego wodospadu oraz przy węglowych jonizatorach powietrza generujących jony ujemne. Wszystko za sprawą bezpośredniego powstawania z ozonu O3 tlenu atomowego i tworzenia się jonów ujemnych (witamin powietrza). Przy zaburzeniach pracy tego mechanizmu, to znaczy przy niedotlenieniu, pojawiają się liczne choroby. Tymczasem, gdy tlenu atomowego jest pod dostatkiem jak przed potopem zostają utlenione atomy pierwiastków, które są niewłaściwe dla danego organizmu. Cała flora patogenna boi się jak ognia spotkania z takim tlenem, ponieważ w praktyce sama powstaje przy niedoborze tlenu atomowego. Tlen atomowy wspomaga rozwój nowych/zdrowych komórek, a niszczy stare i chore Wprowadzając do organizmu brakujący tlen atomowy O (o tlenie atomowym mówi się często jako o tlenie in statu nascendi, czyli w stanie rodzenia się), wprowadzamy dodatkowe „paliwo” stymulujące procesy atomowe przebiegające w komórce. Prawda że prosty sposób na zdrowie … Tempus fugit – czas ucieka a choroba wyniszcza ….
Ubi malum ibi remedium – Naturopata Jacek Wikarski